Z przyrządów kuchennych mieliśmy do dyspozycji blender i czajnik, więc jak się domyślasz dieta bazowała na owsiankach, jaglankach i szejkach. Codziennie spożywałem dwa posiłki ze stołówki – obiad i śniadanie (najczęściej pieczywo z masłem, szynką i serem), aby uchronić mięśnie przed rozpadem dorzucałem do nich serek wiejski jako źródło białka.
Świeże warzywa i owoce leżące w lato na półce w pokoju szybko nadawały się do wyrzucenia, więc oprócz sporadycznych ilości papryki bazowałem na bananach, jabłkach oraz… soku pomidorowym. Dodatkowo 2-3 porcje warzyw wlatywały do diety ze stołówki. Te proste nawyki pozwoliły na zrzucenie 15 kg i zdecydowaną poprawę formy sportowej mimo białego chleba, a nawet drożdżówek serwowanych na śniadanie.
Bez wątpienia w osiągnięciu sukcesu kluczowa była wojskowa dyscyplina, samozaparcie i ciężkie treningi wykonywane przez Filipa. Ta sytuacja doskonale jednak obrazuje, że twierdzenia typu „nie mam możliwości do trzymania diety” są wymówką… i to kiepską.
Nasz serwis jest #NieNaŻarty i lubuje się w ciastkach. Akceptując lub korzystając dalej z serwisu, wyrażasz zgodę na politykę prywatności i cookies.